Erinti Erinti
264
BLOG

Rozumiem emigrantów i chętnie do nich dołączę

Erinti Erinti Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Zawsze lubiłam podróże i wyjazdy za granicę. Zwyczajnie  w świecie od dziecka interesowało mnie jak wygląda życie i jakie są sklepy po drugiej stronie. Pewnie dlatego nigdy nie zrozumiem podejścia, że ktoś mieszka przy granicy i nigdy nie pokusi by zerknąć co tam u sąsiadów zza miedzy.  Rzecz jasna miałam świadomość, że nigdzie życie nie jest usłane różami i nigdzie dolary czy funty nie leżą na ulicy. Mam w rodzinie osoby, które wyjechały, z różnych powodów, na stałe do Wielkiej Brytanii i nie miały lekko. Bo nie znając języka, nie mając nostryfikacji dyplomu, nie będąc wysłanym z ramienia jakiejś instytucji, tudzież z jej polecenia o pracy w zawodzie można zapomnieć. Pozostaje nielekkie, fizyczne zajęcia w jakiejś fabryce czy sklepie. Ale… Właśnie co mnie uderzyło, że tam ludzie za wynagrodzenie robotnika mogą spokojnie wyżyć.

 Czy u nas pani pracująca na kasie w dużym sklepie i pan będący magazynierem mają szansę wyżywić rodzinę? Pytam na serio, bez ironii? Zatrudnieni przez  „jaśnie panów prezesów” z „ukochanej” radiostacji,  wielkich „fachofcuf” nie pojmującym, że inaczej zarządza się szpitalem, spółką kolejową a inaczej warzywniakiem? Nie mam nic do warzywniaków, ale jednak czym innym rachunek kosztów i strat gdy chodzi o marchewkę, a inaczej gdy chodzi o ludzkie zdrowie i życie. Ale „panowie” nie widzą, że to nie takie proste i leczenia chorych na nowotwory nie można równie łatwo przeliczyć na zysk, co sprzedaży jabłek. Zasadniczo drogie kuracje są w pioruna nieopłacalne więc??? No, ale kończąc z dygresją czy to w Wielkiej Brytanii czy w Stanach za wynagrodzenie pracy najmniej prestiżowej można wyżyć. Człowiek nie liczy do pierwszego czy jest co włożyć do garnka, czy  kupić dziecko wędlinę na śniadanie czy coś na obiad? Parchy i burżuje wędlin się zachciało! Z czego mają żyć ekspedientki butików zarabiające śmieszne pieniądze, za przeproszeniem na waciki? Ja wcale się nie dziwię, że młodzi wyjeżdżają za granicę lub idą po zasiłki.

Polacy ciężko pracują, wbrew temu  co mówią „jaśnie pany prezesy, spece wiedzy wszelakiej”. Dziwnym trafem gdzie indziej są w stanie mieć i wyniki i wydajność. A tylko nie u nas. Dlaczego młodzi wolą zakładać rodziny w Anglii? Bo tam są lepsze warunki? W USA, jak pamiętam z mojej wizyty i pracy studenckiej w 2005, wyjazd do pracy do innego miasta nie był strasznym problemem. Czemu? Bo z pensji ludzie mogli żyć i wynająć lokum. I dlatego „jaśnie panowie prezesi” Polacy są mało mobilni. Proponuję porównać koszty wynajmu z pensją młodego człowieka. I rachunek wyjdzie.  „Jak żyć Panie Premierze?”.

Ale nie tylko w pieniądzach rzecz. Tak porąbanego życia społeczno-politycznego  jak w Polsce to tylko w republice bananowej szukać.  Taki Richard Nixon padł po aferze „Watergate” ? A u nas? Hazardowa, Amber Gold i co najwyżej oskarżą dziennikarza co zrobił prowokację.  Przekręty są wszędzie, ale w Stanach jak kogoś złapią to jest coś takiego jak odpowiedzialność. U nas mamy święte krowy. Czy gdzie indziej szef MSZ może  protestować TYLKO  na Twitterze i mówić Niemcom co robić? Nie, a u nas go chwalą? Czy minister finansów zaprzeczający recesji a potem w wywiadzie dla zagranicznego pisma mówiący co innego byłby wiarygodny? Czy „jaśnie panie prezesy” nie rozumieją czegoś o czym mówią ekonomiści z za granicy, że aby wyjść z  recesji trzeba napędzać konsumpcję i nie chłodzić gospodarki? A jak się zabierze mającym najmniej, czyli większości społeczeństwa, to co? Czy ktoś wierzy, że wszelkiej dochtóry biznesu naprawdę płacą podatki 40% i nikt nie ma kont na Kajmanach, czy innym raju podatkowym? Czy gdzieś indziej jest równie kretyński pęd na dyplomy, bo jakiś mądry z Bożej (nie)łaski, wykombinował podniesienie współczynnika scholaryzacji? Co to daje? Dramatyczne obniżenie poziomu nauczania wyższego, bo masówka i jakość rzadko idą w parze, co wie każdy przeciętnie bystry? „Wyższe szkoły zdrowia i szczęścia wszelakiego” jak mawia Liv, wypuszczają armię bezrobotnych, którzy uwierzyli w magiczną moc mgr przez nazwiskiem. Tych młodych ludzi oszukano bo ten papier to mogą użyć do podtarcia… sami wiecie czego. No ale iść do szkoły zawodowej czy technikum nie honor… A hydraulicy i budowlańcy dawno pojechali daleko za Odrę. Mądre chłopaki.

Co ma w perspektywie młody człowiek po studiach? Jak nie pojedzie za granicę, to zasuwanie za psi pieniądz na „jaśnie pana prezesa” wielkiej firmy i całowanie po rękach, że ma pracę. A o składkach emerytalnych niech zapomni. Jeśli założy swoją firmę, państwo zadba by mu ziemia lekką nie była i zarzuci podatkami i innymi takimi, które wielcy gracze nie płacą. Może wreszcie dyplom schować do kieszeni, wyjechać stąd w diabły i szukać na przysłowiowym londyńskim zmywaku. Tam założy rodzinę, będzie miał dzieci i może bez prestiżu, ale jakoś pociągnie, coś odłoży i może razem z rodzicami kupią małe mieszkanko.

A ja? Zamierzam skończyć pewien etap, na którego finiszu jestem, przy pierwszej okazji wyjechać na staż za granicę i nie wracać przez najbliższe lata. O ile da radę. Tylko dlatego jeszcze nie pojechałam za przysłowiowy zmywak, że za dużo zainwestowałam w kończony etap, by poddać się przed metą. Ale mam dość. Mam dość użerania się z nieodkrytymi talentami, jedynymi prawdziwymi geniuszami. Mam dość udowadniania, że nie jestem wielbłądem i że nie ma sensu wyważać otwartych drzwi, bezsensownej pracy po nocach,  dla dobrego samopoczucia pana X. Mam dość tłumaczenia starszym i ponoć (z silnym naciskiem na tryb przypuszczający) mądrzejszym, że bez pewnych rzeczy się dalej nie ruszy. Jak ktoś nie rozumie, że określone stanowiska oznaczają określone powinności z których się jest rozliczanym nie wyjaśnię. Bo ktoś jest ponad to i obraża się na świat. Mam wreszcie dość durnej debaty publicznej, gdzie gdy wielkie szpitale mają problem, dług publiczny rośnie (chociaż minister kazał zdjąć licznik), z infrastrukturą problem,  na stadionie na 2 miliardy złotych nie można rozegrać dachu, zdjęcia ofiar największej katastrofy ostatnich lat i w tym Prezydenta RP, krążą po sieci co robi jedna z partii opozycji ? Pier**** o aborcji i „prawie do życia dla chorych, nienarodzonych dzieci” i „eugenice”.  Nikt nikogo nie nakazuje mordować więc może czas się zająć realnymi  problemami? I coś na koniec. Taka drobnostka, gdzie indziej małe wspólnoty się organizują. Ludzie mają, często, ciekawsze zajęcia niż gapienie się jak kto wygląda i ile ma kilo. I co, że pięć czy dziesięć kilo za dużo i obcisłe spodnie? To nie Twoje spodnie, więc czego się czepiasz? A nie „jak można się tam ubrać, będąc tak grubym?”.  A w pociągu można z ludźmi pogadać, bo tam nie wszystko jaśnie państwo, czytające co ma myśleć (oczywiście w Polsce też nie wszyscy tacy).

Erinti
O mnie Erinti

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości