Erinti Erinti
195
BLOG

Marchewka

Erinti Erinti Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Na temat absurdów i utrudnień w działaniu służby zdrowia napisano niezliczoną ilość postów i komentarzy. Ponieważ nie mam ochoty komentować kolejnej politycznej awantury i histerii mainstreamu na hasło „Smoleńsk” i ataku seryjnego samobójcy, przejdę do jakże życiowej sprawy. Wiem, że nigdzie na świecie służba zdrowia nie działa idealnie. Ale oczywistych powodów każdego z nas najbardziej interesuje rodzinne podwórko. Przyznam, że o wielu rzeczach nie wiedziałam.

Złośliwcy mawiają, że Polak zna się na medycynie, ekonomii i paru innych rzeczach. Nie mam nic przeciwko możliwości wyrażania swego zdania przez każdego z nas. Zwłaszcza na naszym małym kawałku sieci, gdzie gospodarujemy wedle swoich zasad i wizji, wyrażając prywatne opinie. Ja w kwestii medycyny. Tak się składa, że ostatnimi czasu z różnych przyczyn i mniejsza jakich, poznałam nieco środowisko lekarzy i sama poszerzyłam swoją wiedzę z zakresu kliniki. Stąd może rosnące rozdrażnienie gadaniem, że diagnozowanie pacjenta to taka prosta sprawa. Cóż łatwo by było jakby klinicysta miał wszystkie dane, ale z tym bywa kiepsko. Niepełny model matematyczny działa słabo, zaś człowiek nie komputer. Brak danych nie wynika z niechęci, ale z trudności. Pacjent nie zawsze umie nazwać pewne objawy chorobowymi, zwłaszcza gdy mówimy o chorobach nie dających wymiernych wyników. Podwyższony poziom cukru we krwi, wysokie ciśnienie krwi czy nadwagę można zmierzyć a i tak przyczyn bywa wiele. A co gdy objaw jest inny? Dużo w trym doświadczenia i intuicji. Stąd też nauczyłam się sporo pokory w ferowaniu wyroków. No, ale miało być o absurdach, takich jak emisji CO2 z gabinetu lekarskiego..

Poznałam utrudnienia NFZ też z drugiej strony. I nie mówię tylko o tym, że lek X jest refundowany w chorobie a, ale nie w b, chociaż obie są podobne. I jak pacjent z b potrzebuje X, to musi płacić nieraz 400 zł za opakowanie, bo fundusz nie refunduje. Usłyszałam od A. o jeszcze lepszym numerze. Otóż lekarz musi zeznać ile tabletek danego specyfiku pacjent potrzebuje miesięcznie. To znaczy jak ktoś bierze jedną tabletkę leku X dziennie, to miesięcznie potrzebuje 30 tabletek, tak średnio. Problem w tym, że w pojedynczym, opakowaniu X jest tylko 20 tabletek. Jak święta naiwna zapytałam czy nie można zapisać dwóch. A. mi wyjaśniła (patrząc jak na kosmitkę, która nie wie na jakim żyje świecie), że nie po przekroczy limit 30 tabletek na miesiąc i NFZ ją ścignie za wyłudzenie. Czyli ma kupić pół opakowania? – zapytałam zdumiona. A. wyjaśniła, że można to załatwić w pewnych aptekach, bo kiedyś też tak było. A ja się cieszyłam, że nie muszę brać niczego na refundację i pilnować by lekarz zmieścił się stemplem w kratki, nie pomylił w ilości tabletek, gramach substancji czynnej i paru innych rzeczach. To już wiem czemu podczas wizyty lekarz połowę czasu spędza na wypisywaniu papierków. My zaś czekamy w kolejce.

A’propos kolejek. Od innej koleżanki, M. dowiedziałam się, że aby dziecko dostało aparat u ortodonty musi chodzić dwa lata i nie wypaść z kolejki. - Ale co jak ma krzywe zęby? – pytam jak święta naiwna. M. odpowiedziała (patrząc znowu na mnie jakbym spadła z choinki), że ma gryźć marchewką na rozejście się zębów i zdać z tego relację ortodoncie ( a ja myślałam, że do lekarza się idzie jak babcine, skądinąd słuszne sposoby nie zdają egzaminu). I jak przez dwa lata będzie chrupać rzeczowe warzywo, to dostanie aparat. Przyznam, że nieomal gruchnęłam śmiechem na podobne słowa. Nie miałam bladego pojęcia, że dziecko musi dwa lata chodzić na wizyty .. Widziałam wielu młodych ludzi z aparatami na zębach (takimi do zdejmowania i takimi na stałe), ale jakoś nie pamiętam by koledzy dwa lata zasuwali na wizyty.  Oczywiście odstawszy swoje w kolejkach, bo Centralnego Rejestru Usług Medycznych jak nie było tak nie ma, podobnie jak wysokich standardów w polskiej polityce. Co ciekawe , wbrew obiegowym opiniom, wielu lekarzy nie miało by nic przeciw podobnego rozwiązaniu. Tak, oszuści i ludzie nieuczciwi są wszędzie i w każdym środowisku.  Ale nie każdy lekarz to łapówkarz i nie każdy ksiądz to pedofil jakby chciały nas przekonać media, które po prostu żyją z pokazywania krwi i patologii. Zaś skrócenie kolejek do specjalistów i większa przejrzystość systemu pomoże wszystkim uczciwym. Oczywiście wyłudzeń i przekrętów nigdy się do końca nie wyeliminuje. Ale można przynajmniej coś zrobić w tym kierunku.

(http://3.s.dziennik.pl/pliki/3081000/3081896-marchewka-marchew-zeby-300-227.jpg)

Rzecz jasna można chodzić prywatnie. Bez długiego stania, bez absurdalnych terminów. Niestety tam nie ma gwarancji, że wszystko pójdzie dobrze i wydane pieniądze przyniosą pozytywny skutek. Przekonałam się na własnej skórze. Trafić na lekarza z intuicją i wyczuciem to prawdziwe szczęście. I nie zawsze pomoże tutaj patrzenie w rankingi czy pytanie znajomych, niestety. Nie mam nic przeciwko prywatnym ośrodkom opieki zdrowotnym, jako alternatywnie dla państwowej służby zdrowia. Niech sobie dwa systemy istnieją. Byle nie było tak, że ludzie czekają rok na rezonans magnetyczny głowy, bo z kontraktu NFZ można prowadzić badania tylko do południa, a potem wchodzą ludzie przychodzący prywatnie. I oni rzecz jasna idą z dnia na dzień, chyba, że się umawiają z piątku na poniedziałek.
 

Erinti
O mnie Erinti

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości